większość fanów Wu-Tang Clan ma ulubionego członka. Możesz zrobić solidny przypadek dla co najmniej dwóch trzecich nonet: GZA ma staromodny przepływ i przeczuwający intelekt; Method Man emanuje biegłością i charyzmą; stary brudny drań był czystym funkiem, jak ludzkie wcielenie chrząkania Jamesa Browna; RZA konceptualizował cały dźwięk i etos grupy; a Ghostface Killah i Raekwon stworzyli swój własny, kolorowo absurdalny, Tag-team spin na tradycyjnym Talk-Crime; wiarygodny argument mógł być nawet zrobiony dla spry andmenacing Inspectah Deck.
jednak raper U-God, który urodził się jako Lamont Hawkins, jest uzdolniony: szorstki, robotniczy, bardziej łobuz niż poeta. On nie jest jedynym członkiem grupy-to byłby niezbadany i niezbadany Masta Killa. Raczej jest aktywnie zwolniony. Nawet jego nazwisko, „the four-bar killer”, świadczy o jego skromnej roli w jednym z najbardziej cenionych zespołów. (W 2016 roku Hawkins wszczął proces przeciwko grupie o niezapłacone tantiemy.), Ale to właśnie niezwykłość, a nawet kruchość bliskości Hawkinsa z grupą sprawia, że jego pamiętnik „Raw: my Journey Into the Wu-Tang” nieoczekiwanie się porusza.
Hawkins, który urodził się w 1970 roku, spędził swoje najwcześniejsze lata w Brooklynpowczas przeniósł się na Staten Island, gdzie poznał swoich przyszłych Wu-Tangkompatriotów. Był jedynym dzieckiem pełnej nadziei i pracowitej matki, która przeniosła się na Staten Island, a następnie w ferworze „odnowy miejskiej”, ponieważ przyciągnęła ją idea wychowania syna w aspirującej,robotniczej społeczności. Hawkins nigdy nie znał swojego ojca-w końcu dowiedział się, że jego matka zaszła z nim w ciążę po tym, jak została porwana. Jednym z jego najwcześniejszych wspomnień, jak pisze Hawkins, jest słuchanie w radiu piosenki „Loving You” Minnie Riperton, gdy miał pięć lat; podążył za muzyką na zewnątrz, gdzie zobaczył kobietę stojącą na dachu sąsiedniego budynku, grożącą skokiem. „Pamiętam, jak patrzyłem na nią, aż mój kark był sztywny” – pisze. „Dźwięk jej uderzania betonowymi stopniami rezonowałby ze mną na zawsze.”To był pierwszy z wielu razy, kiedy widział śmierć z bliska. Nonszalancja, nawet w obliczu takiego horroru, stała się znakiem rozpoznawczym stylu Hawkinsa.Gdzie indziej w książce wspomina, jak jego wujek bije kogoś cegłą po głowie. innym razem uzależniona od heroiny opiekunka kiwnęła głową w kącie. Później, jako nastolatek, kiedy jeszcze miał tradycyjną ścieżkę kariery, uczył się, aby zostać embalmerem, ponieważ ” pewne rzeczy, które mogą zadowolić skurwysyna, po prostu mi nie przeszkadzają.”
Staten Island nie była odporna na handel narkotykami i towarzyszące mu turfwars, a dla młodego Hawkinsa intymność miejsca sprawiła, że nie mógł uciec od swoich problemów. Na Staten Island, jak wyjaśnia, trzeba było stanąć na swoim miejscu i „złożyć roszczenie”, podczas gdy na ulicach Brooklynu czy Manhattanu, ” można było kogoś pop idysappear jak pierd na wietrze.”Hawkins był jeszcze młody, gdy spotkał człowieka—który stał się jego najbardziej lojalnym i współczującym przyjacielem w biznesie muzycznym—oraz innych przyszłych członków Wu-Tang Clan; w szkole średniej zaczął spotykać się z rzą, którego uważał za kujona. („Dla mnie frajerzy są fajni” – pisze. „Kujony są groźne.”) W opowiadaniu Hawkinsa Grupa wyłaniała się powoli i powoli, gdy przyjaciele, kuzyni i przyjaciele zaczęli razem rapować i marzyć. Wszyscy poświęcili się Pięcioprocentowemu potępieniu, ruchowi na rzecz historycznej, duchowej i niemal mistycznej samostanowienia, który odłączył się od Narodu Islamu. Ich miłość do filmów o sztukach walki również była zjednoczona—w stworzonych dla siebie filmach Staten Island stała się ” slumsami Shaolin.”
Hawkins handlował narkotykami przez całą swoją późną młodość; jego uprzejmy i skromny personel dobrze służył mu z miejscowymi policjantami-pisze. „Wiedzieli, że mrowię—ale nie na takim poziomie, na jakim jinglowałem.”Następnie, w 1992 roku, bezkarna konfrontacja z konkurencyjnym dilerem wylądowała go w więzieniu, tak jak Wu-Tang Clan pracował nad swoim debiutanckim albumem „Enter the Wu-Tang (36Chambers)”, który został wydany w następnym roku. Hawkins wyszedł z intime, aby dodać kilka zwrotek, ale brakowało mu ostrości i ostrości. „Pierwszy raz złapałem mikrofon na koncercie po powrocie do domu, zostałem wygwizdany” – wspomina. „Nie byłem gotowy. Ale miałem serce, żeby spróbować.”Szybko zaakceptował swoją rolę jako wszechstronnego, pracowitego zawodnika, którego potrzebuje każda drużyna mistrzowska. Wielokrotnie naruszył również warunki zwolnienia warunkowego i wylądował za kratkami w kluczowych momentach początkowego powstania klubu. Nadal pracował nad swoimi umiejętnościami rymowania, pojawiając się na albumach innych członków Wu i czekając na czas, kiedy nadejdzie jego kolej. Za kulisami zajmował się napadami złości i udzielał porachunków innym ludziom, robił wszystkie promocje radiowe i wywiady z Magazynem, których nikt inny nie chciał robić. (Jeden z tych wywiadów był ze mną, jak na skateboardingowy magazyn, w którym nie ma dłuższego czasu.)
kiedy Wu-Tang Clan był gotowy nagrać swój drugi album,”Wu-Tang Forever” z 1997 roku, grupa wynajęła dom w Hollywood Hills. Zabawa miała, A wydarzenia okazjonalnie robiły się hałaśliwe. Hawkins opowiada o potencjalnym spotkaniu z nastoletnią Kim Kardashian, które zostało zepsute przez Inspectah Deck („nie miał gry”), a czas omal nie uderzył asmug Leonardo DiCaprio. Ale w większości zachowywał spokój. Jeden z moich ulubionych momentów z minionego serialu telewizyjnego ” MTV Cribs „(ostatnio reaktywowanego na Snapchacie) został nakręcony w tym okresie: podczas zwiedzania najmniejszych kwater Hawkinsa-utknął w najmniejszym pokoju w Wu-Tanghouse-pokazał swoją kolekcję kolorowych, ponadwymiarowych „blowych koszul” i autografów, zdając się bardzo szczęśliwy, że tam jest. „Prawie każdego ranka na patio przed wejściem do studia”, wspomina w „Raw”, „chciałbym myśleć o sobie, aby naprawdę być obecny i być w tej chwili, abym mógł naprawdę docenić wszystko.”
Hawkins nadal radził sobie w tym czasie z przerażającym incydentem, który miał miejsce w domu. Kiedy Wu-Tang Clan był w trasie, ktoś, kogo znał, używał swojego syna, który miał zaledwie dwa lata, jako ludzkiej tarczy podczas wystrzału. Cudem dziecko przeżyło, choć cierpiałpomagające uszkodzenie nerek i rąk. Hawkins twierdzi, że poza tym, że członkowie grupy nie byli szczególnie pomocni.”Jeszcze bardziej potarli mi swoją sławę i bogactwo”. Lata przed tym, jak terapia wydawała się realną opcją, wylał swoje kompozycje do jednego z najlepszych utworów na „Wu-Tang Forever”, „A BetterTomorrow.””Silny musi się pożywić, ktoś umiera, ktoś krwawi” – rapsuje utwór. „Jeden zabłądził i złapał moje małe nasienie.”